XII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL FANTASTYKI, NIDZICA'2005
Powrót do Imprez
Zamek w Nidzicy to piękne miejsce, a Wojtek Sedeńko i prowadzona przez niego oficyna "Solaris", to porządne instytucje. Zostałem zaproszony na XII Międzynarodowy Festiwal Fantastyki w Nidzicy i bardzo miło go wspominam. Rozmowy z Andrzejem Sapkowskim, Marcinem Wolskim, Maćkiem Parowskim, Michałem Studniarkiem, Witoldem Jabłońskim, wreszcie z gościem z Niemiec - Thomasem Mielke (autorem "Sakriversum") pozostaną w pamięci jeszcze bardzo długo. No i oczywiście liczne części artystyczne - koncert grupy rockowej Judy 4 (gothic rock), grille, pieczone prosięta, tańce, hulanki i... piękne kobiety.
Wojtek Sedeńko (w środku) po 45 piwie z sokiem malinowym twierdzi, że tak naprawdę jest nosicielem obcych w czwartym pokoleniu. Po kąąązieli. Nie widać tego na zdjęciu, ale cały czas trzymam plasmagun przy jego boku. Komandos z prawej szepcze mu do ucha: "rusz się, podły zdrayco, a zetnę ci łeb maczetą, którą trzymam właśnie za swoimi szerokimi, seksownymi, pokrytymi licznymi tatuażami plecami, których jednak nie możesz podziwiać bo mam na sobie tę kultową, pachnącą wiatrem i wolnością, kurtałę".
Andrzeja Sapkowskiego bardzo grzecznie zapytałem, czy mogę się z nim sfotografować, a on bardzo grzecznie się zgodził. Zdjęcie zrobił Witold Jabłoński. Jak się obracać, to tylko w dobrym towarzystwie.

Gdy poprosiłem Thomasa o pozowanie do zdjęcia, wskazał nad szczyty sosen i zakrzyknął "Oh, look! There is a spaceship over there!", na co ja: "Oh, my God! It's so huge!". Tam naprawdę był statek kosmiczny. Jeśli twierdzi tak dwóch wybitnych pisarzy s-f, to tak po prostu jest. I myśśśśmy go widzielyśśśśmy. Zdjęcia robił Michał Studniarek, któremu jestem wdzięczny, że nie ograniczył się do jednego, ale - kierując się zapewne twórczą intuicją - zrobił serię.
Towarzystwo słuchające Mielkego niemal wyłącznie lekarskie. Tylko Ania po lewej stronie nie jest spod znaku kaduceusza. Na prawo od niej piękna pani dermatolog, której imienia nie mogę sobie przypomnieć (jak pisał Eco o róży: "nie poznałem jej imienia", fenomenalnie tańczy. Jak kwiatowy płatek właśnie), obok jej mąż, też medyk, a na prawo jakiś dziwny osobnik o podejrzanie podniosłym wyrazie twarzy. Także łapiduch.
Thomas Mielke (z lewej) okazał się człowiekiem wesołym i bezpośrednim. Chętnie i długo gadał z Michałem Studniarkiem (pośrodku), jego piękną parnterką (zakrywam ją swoim potężnym ciałem) i mną (obrzydliwym gnomem) o historii Rolanda Furiosa, o umiejętności pisania scen erotycznych, skandalach w średniowieczu i innych fascynujących rzeczach, których nie rozumiałem, ale cały czas potakiwałem i głośno się śmiałem. Pocieszenie znajdowałem w fakcie, że wszystko zdawał się rozumieć Michał, bo podkreślał słowa kluczowe i dodawał coś od siebie (tego też nie rozumiałem).
A oto i Michał Studniarek z pucharem w dłoni. Ten facet na lewo kogoś mi przypomina. A, tak. To ten sam obrzydliwy gnom, który gadał z Thomasem Mielke i udawał, że cokolwiek rozumie.
Bardzo smaczna próbka krwi jednego z uczestników. Wycieramy usta tradycyjnie, od prawego kącika do lewego. Co prawda przy Rh+ można zrobić odstępstwo i wycierać także z góry na dół, ale co tradycja to tradycja. Ofiarodawca próbuje zatamować krwotok z tętnicy promieniowej puree ziemniaczanym. A tak poważnie, to ten pan w tle występował podczas konkursu kostiumów w roli księcia Leto (podobny, prawda?), a dziewczyna naprzeciwko mnie - w stroju Irulan. Wyglądali bombowo. Specjalnie dla nich wyrecytowałem wstęp do Diuny z filmu Davida Lyncha.
Marzenka Kłos (z prawej), kochana osoba, która dba o terminy edycji w SuperNOWEJ, zajmuje się promocją itd. Z przodu jej syn Jasiek - bardzo miły gość. Gracz, rzecz jasna. Z tyłu Foka. Jaka Foka jest, każdy widzi. Z lewej Godryk. Bierze zamach by cisnąć granatem odłamkowym w grupę roznamiętnionych dziewoj, które, gdzie się ruszył, pomykały za nim z zamiarem napastowania.
Marzenkę już znacie. Bawiła się tam doskonale. Zresztą ja u jej boku też. (Hej, heej, Marzenko! :). Pośrodku gość, z którym miałem przyjemność jechać autobusem z zamku do hotelu. Fascynująca figura. Sposób komunikowania, wytrzymania pauzy, dobierania słów - mistrzowski. Na lewo Mirek Kowalski. Szef SuperNOWEJ. Od niego zależy, czy i kiedy wyjdą następne części gamedeca. CO TO JEST ZA WSPANIAŁY CZŁOWIEK, MÓWIĘ WAM, DUSZA TOWARZYSTWA, GENIUSZ, PO PROSTU BRAK MI SŁÓW, NAPRAWDĘ, NO ILE RAZY GO ZOBACZĘ, TO AŻ PIEJĘ, I TEŻ C...
Aaaaa, tak. Miało być o części oficjalnej. Hm. Tak. Tak. Występował Maciek Parowski (mówił o Czasie Fantastyki), Marcin Wolski (o podróżach i nurkowaniu), Andrzej Sapkowski (o WiedĽminie między innymi), Witold Jabłoński (o Witelonie i nowych Gwiezdnych Wojnach), Michał Studniarek (o zjawisku "urban legend"), Andrzej Pilipiuk (o sektach w Rosji), Lech Jęczmyk (o współczesnych sposobach walki), Thomas Mielke (O powieści Orlando Furioso i swoich umiejętnościach prekognitywnych) i kilku innych zapewne, o których zapomniałem, albo na których prelekcjach mnie zabrakło, bo jadłem, ewentualnie ktoś lał we mnie piwo. Rozdano Sfinksy, pokazano prace graficzne zdolnych ilustratorów zatrudnionych w Solarisie, i tak dalej, nie wiem, po co to piszę, skoro relacja i tak niekompletna. Na zdjęciu początek mojej prelekcji "Czym jest rzeczywistość. Dylematy gamedeca". Bardzo udane wystąpienie. Wystawiam rekwizyty, które mają pobudzić słuchaczy do myślenia: gdzie jest muzyka, która zapisana jest w postaci nut? Gdzie jest komiks, a raczej jego treść? Muzyka na płycie? Gra na krążku? Film na DVD? No gdzie?